poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 20


Ubrałam się dość schludnie. Nie chciałam przecież wypaść jak to moi rodzice skomentowali na "puszczalską". Włosy związałam w wysokiego kucyka. Nie malowałam się bo to i tak nie miałoby sensu jak bym zaczęła płakać. Zeszłam do salonu i spojrzałam na kanapę, na której powinien siedzieć mój chłopak.  Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam.
-Mnie szukasz? -usłyszałam głos koło mojego ucha.
-Nie strasz mnie tak- powiedziałam - Nie psuję Ci planów? Może chciałeś dzień spędzić z chłopakami ? - zapytałam
-Coś ty. Chcę Cię wspierać. A poza tym chłopcy wychodzą na randki. Nawet Harry się gdzieś wybiera, Więc mamy wolny czas. Chodź, im szybciej to załatwimy, tym lepiej.
-Dobrze- Odpowiedziałam niepewna swoich słów. Ubraliśmy się, a Zayn zamknął drzwi.
Złapał mnie za rękę. Postanowiliśmy się przejść. Nie dość, że lepiej dla zdrowia, to mogłam przemyśleć to co powiem mojej mamie. Mulat dzielnie trzymał mnie za rękę. Nie interesowało go także to, że ktoś ze szkoły może nas zobaczyć i wybuchnie afera. Olewał również opinię uliczną i wzroki osób mijanych na ulicy. Ja natomiast wzięłam się za głębsze rozmyślanie. Co ja mogę powiedzieć mamie... że mi przykro, że tak wyszło, .... że to nie tak, jak oni myślą ? ..... Dlaczego to musi być takie trudne?
Ścisnęłam mocniej rękę Zayna, a on spojrzał na mnie.
-Spokojnie, będzie dobrze. Jestem z tobą.
-I strasznie jestem Ci wdzięczna. Kocham Cię!
-Ojj..Ja Ciebie bardziej.- odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam jak to robi. Czułam się bezpieczna, zresztą tak jak zawsze, kiedy byłam obok niego.
Stanęliśmy pod moim domem. Samochody moich rodziców. Od mojego wyjścia nabyli jeszcze jeden : Mitsubishi Eclipse Spyder. Oni naprawdę nie mieli na co wydawać pieniędzy tylko na jakieś głupie auto, żeby móc poszpanować przed sąsiadami.
Podeszłam do drzwi wejściowych i stanęłam przed nimi niepewnie. Zadzwoniłam dzwonkiem tak jak to robią goście. Przykro mi jedynie z tego powodu, że to był mój dom a zachowywałam się jak obca osoba.  Czekałam cierpliwie na utęsknioną twarz, aż w końcu się doczekałam.
-Cześć Mamo- powiedziałam czując potworny strach - Przyszłam porozmawiać.
_wejdź, a on to kto? - wskazała palcem na chłopaka.
-Dzień dobrym jestem Zayn - ukłonił się - Jestem chłopakiem Amandy
-Hmmm.. więc to z tobą pewnie sypia.
-Nie,nie. -tłumaczył się mulat - Ona śpi z Dominiką w pokoju gościnnym. Spokojnie nie tknę jej, a tym bardziej nie pozwolę, żeby ktoś ją tknął.
-Niech Ci będzie- powiedziała moja mama z zażenowaniem.- Wejdźcie jak musicie.
Od mojej ostatniej wizyty w domu wiele się zmieniło. Ściany w przedpokoju zostały przemalowane na zielony, co dodało radości do tego pomieszczenia. Wymienione również zostały lampy i zamienione na kinkiety z motywem londyńskich taksówek i czerwonej budki telefonicznej. Moją uwagę przykuło lustro nad ciemno dębową komodą, które widziałam pierwszy raz w życiu. Zostawiając kurtki na wieszaku weszliśmy w głąb domu. Dobrze wiedziałam gdzie znajdował się salon dlatego udałam się tam. Jakie było moje zdziwienie jak zauważyłam, że to pomieszczenie również przeszło metamorfozę. Dwie ściany zmieniły kolor na czerwony, a dwie na caffe late. Podobało mi się to połączenie, dlatego nie ukrywałam zachwytu. Moja mama ma gust dobierając do tego meble w dwóch kolorach. Z ciemną ścianą połączyła beżowe meble, a do jasnej ciemno-brązowe. Wszystko rozjaśniały jasne rolety w dużych, białych oknach. Zauważyłam także, bardzo szeroki obraz przedstawiający miasto Los Angeles nocą. Jak dla mnie ten obraz tu nie pasował, ale jakie ja miałam teraz względy w to. Na środku pokoju stał średniej wielkości, szklany stół. Wokół dwie czarne kanapy, i dwa czarne fotele.
-Kiedy zrobiłaś przemeblowanie? -zapytałam
-Tydzień temu skończył się remont. Twój pokój został nietknięty..
-To dobrze.. Ale przyszłam tu w innej sprawie... Domyślasz się chyba jakiej. -zapytałam niepewnie.
-Pewnie chcesz wrócić do domu od tych gwiazdorów.Co już Cię wyrzucają z domu? -prychnęła
-Nie obrażaj ich w mojej obecności. Nic o nich nie wiesz, nie znasz, to nie oceniaj. Mamo, ja mam 15 lat. Jacy normalni rodzice wyrzucają piętnastoletnie dziecko z domu? To, że zostałam z nimi na noc nic nie znaczy. Emily i Zoey też zostały, a rodzice nie robili takiej szybki jak ty. -mówiłam
-Ja nie jestem "inni rodzice"
-No właśnie. Ty nie zachowujesz się jak rodzic. Zostawiacie mnie na parę tygodni samą. Nie wiecie co się ze mną dzieje, gdzie śpię, czy jem coś, czy może już nie żyje. Czy ty wiesz ilu miałam chłopaków, znasz imiona moich przyjaciółek i przyjaciół? Widziałaś moje świadectwo? Moje oceny? - Nie wytrzymałam i się rozpłakałam - Wiesz jak ja cierpię? Znasz moje problemy? Moje plany i marzenia? Nie?! No właśnie. Bo w moim życiu Cię nie ma !
-Dobrze wiesz, że mamy pracę, żeby Cię utrzymać.
-Mamo ja nie mieszkam z wami od 2 miesięcy ! - krzyczałam
-A Stella i Rupert? Nie są twoimi przyjaciółmi? Tyle mi o nich opowiadałaś.
-Rupert był moim chłopakiem. Zdradził mnie ze Stellą. Interesowała ich tylko wasza kasa. Ja chcę normalną rodzinę, która się kocha,wspiera w trudnych chwilach i pomaga sobie. Co mi z waszych pieniędzy jak utrzymują mnie teraz chłopcy z 1D? Pamiętasz w ogóle, że 3 dni temu miałam urodziny? Wiesz też, że przyjechała Dominika na wakacje? Nie!. Bo skąd miałaś wiedzieć jak zerwałaś ze mną kontakt - powiedziałam zapłakana i urażona. - Tego chcesz dla swojego dziecka?
-My to robimy dla twojego dobra - powiedziała
-Dla mojego dobra wyrzucacie mnie z domu i nazywacie mnie puszczalską?! To jest według ciebie okazywanie uczuć?! Dla twojej wiadomości nadal jestem dziewicą i nie spieszy mi się do tego.
-To nie tak... -Broniła się
-A jak w takim razie ?! -przerwałam jej
-Mieliśmy bardzo trudny okres w życiu. Problemy w pracy. Ojciec rozważa rozwód- teraz ona zaczęła płakać.
-J-jaki rozwód -jąkałam się
-Mój, że nie zwracam na niego uwagi, i jest mu źle. I właśnie ja do mnie dzwoniłaś dowiedziałam się o tym i nie wytrzymałam. Wszystkie emocje uciekły, a wyżyłam się na tobie. Przepraszam Cię córeczko. Naprawdę bardzo Cię Kocham, Wybacz mi!.
-Też cię kocham, mamo. -Przytuliłam się do niej i płakaliśmy razem. Jak ja pragnęłam znowu ją zobaczyć i przytulić. Brakowało mi tej miłości. Mimo, iż Zayn ciągle mi ją okazywał, to tej matczynej potrzebowałam najbardziej.
-Więc mogę wrócić?- zapytałam
-Gdyby to nie był problem - zwróciła się do mojego chłopaka- czy Amanda może zostać z wami jeszcze parę dni? Muszę pogadać z mężem, a będzie tu zbyt nieprzyjazna atmosfera.
-Niema problemu. Ona może zostać jak najdłużej. Nie przeszkadza nam w ogóle jej obecność. Louis czuje się jak tata - zaśmialiśmy się wszyscy.
-To dobrze. Córeczko nie przejmuj się, będzie dobrze. Zrobię wszystko, żebyśmy znowu byli rodziną.
-Mamo nie przejmuj się. Nie staraj się na siłę. Straci to doceni. Tak w życiu jest.
-Wiem. A jeśli chodzi o urodziny,to mam coś dla ciebie. -poszła po małe pudełeczko, które zaraz spoczywało na moich dłoniach. Delikatnie je ujrzałam i zobaczyłam kartę kredytową.
-Na karcie masz pieniądze od całej rodziny. Pomyśleliśmy sobie, że z przyjemnością kupisz sobie nowych ubrań.
-Dziękuje Ci - rzuciłam się znowu na mamę.
Przez to całe zamieszanie zapomniałam o Zaynie, który stał nie wiedząc co zrobić. Przytuliłam się do niego bardzo mocno, a on pocałował mnie w czoło.
-Mówiłem, że będzie dobrze, królewno ? - zapytał
-Jak mnie nazwałeś?
-Królewna. Jesteś moją królewną. Kocham Cię - odpowiedział.
Łza zakręciła mi się w oku, jednak nie rozpłakałam się.
-Ja Ciebie też Zayn. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Zostaliśmy u mojej rodzicielki na obiad. Wydaje mi się, że polubiła Zayna. Po skończonym obiedzie poszliśmy do centrum handlowego. Nie miałam nowych ubrań, a Mulat lubił zakupy to poszliśmy na nie razem. I wyszła z tego wielka klapa. Bo co podobało się mnie niezbyt pasowało mojemu chłopakowi i odwrotnie.
-Człowieku do jasnej cholery zdecyduj się. Ja chce coś kupić w czym będzie mi wygodnie. -wkurzona spojrzałam na chłopaka.
-Ale masz też wyglądać ładnie..
-A może w tym nie będę wyglądała ładnie - pokazałam na getry w panterkę, które szalenie mi się podobały
-Może i będziesz wyglądać ładnie, ale inni zaczną cię podrywać.- odpowiedział
-Aaaaa... Więc tu chodzi o to, że boisz się , że mnie poderwą hmm .- Spojrzałam wzrokiem zwyciężcy
-Tak.. Nie... Znaczy tak trochę.. Co będzie jak mi Cię zabiorą? Kogo będę przytulał, pocieszał, całował co ? -posmutniał
-Ojj.. Chyba się pogniewamy. Dobrze wiesz, że tak nie zrobię. Jestem wierna w związku. No a my sobie nie ustaliliśmy zasad - uśmiechnęłam się- Jedyną zasadą będzie wzajemne zaufanie.  Ja wierze Ci, ty wierzysz mnie .Proste i logiczne. A wracając do tematu. Muszę się ładnie ubierać, żeby Ci się podobać i żebym sama sobie podobała. Więc pozwól mi kupować takie cudne ubrania jak np ta sukienka - wskazałam na śliczną koronkową sukienkę do kolan.
-Ależ ja ci wierzę, i nie musisz się dla mnie stroić..
-Ale chcę. I nie mów mi, że ona nie jest cudna.
-Uhhh.. No dobrze. Od dziś jedynie będę patrzał na to co kupujesz.
-Chodzi mi o to, żebyś nie zabraniał mi kupowania wszystkiego. Ja kupuje to co mi się podoba i tak zostanie. Nawet ty tego nie zmienisz. -W tym momencie przytuliłam go, a później pocałowałam w usta. Wzięłam sukienkę, 4 koszule, 2 bluzki, bluzę i 3 pary spodni. Co z tego że w przymieżali limit był do 4 rzeczy, ale ja tak kochałam ten sklep, że nie mogłam się powstrzymać. Jak wychodziłam z przymieżalni za każdym razem Zayn patrzał się na mnie jak na obrazek, a ja wracałam do niej zarumieniona. Kupiłam sukienkę, 2 pary spodni, 2 koszule, bluzkę i bluzę. Zatrzymałam się przy kapeluszach. Spodobał mi się czarny i przymierzyłam go.
-Jak modelka -usłyszałam
-Zayn.. nie będę modelką.- zaśmiałam się
-Ale tylko moją modelką. - I obdarował mnie buziakiem w usta.
-Twoją mogę być. Lepiej ty przymierz ten kapelusz, ja zostanę przy tym cudnym Fullcapie - Pokazałam na czapkę w panterkę.
-Dziewczyno czy ty jesteś chora na punkcie panterki. ? -zapytał przymierzając kapelusz.
-Panterka moim życiem Bitch ! -zaśmiałam się .- Swoją drogą do twarzy ci w tym kapeluszu. Bierzemy go ?-zapytałam
-Tak.
-No więc ja się już ubrałam, teraz ciebie trzeba wystylizować. -spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
-Ale ja mam wystarczająco dużo ubrań. -Próbował się wymigać
-Nie,nie nie... Ja pokupowałam to ty też..
-A może jednak nie . .
-Nie chcesz? -zapytałam
-Nie chce.
-AH.. Dlaczego przecież kochasz zakupy. -powiedziałam
-Tak jakoś po prostu.
-Albo nie chcesz kupować ze mną. Dobra jak chcesz. -Odpowiedziałam i podeszłam do kasy wkurzona. Zayn coś do mnie mówił ale już go nie słuchałam. Zapłaciłam za moje zakupy, MOJĄ kartą.
Następnie poszłam kupić czerwone i czarne trampki. Mulat towarzyszył mi jak cień, jednak nic się nie odzywał.
-Idę zjeść coś do McDonalds'a . Idziesz ze mną ? -zapytałam
-Jasne.
-Dzień dobry.-powiedział sprzedawca mniej więcej w wieku Zayna
-Dzień dobry. McFlurry Oreo poproszę. -powiedziałam
Zapłaciłam i po chwili już dostałam moje zamówienie. Usiadłam przy jednym z wolnych stolików, a na przeciwko mnie mój chłopak. Patrzałam na niego, ale on nie patrzał się na mnie. Wbił wzrok w swoje buty. Przyglądałam mu się jeszcze chwilkę, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Na dzwonek miałam ustawioną pierwszą zwrotkę Little Things. Głos Malika rozbrzmiał, a on spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Halo -powiedziałam
-Am, ja wychodzę z Niallem. Jeszcze nie wiem gdzie, ale dzwonie, żebyś się nie martwiła. -powiedziała dziewczyna
-Dobrze Domi - Powiedziałam po Polsku. Pamiętam jeszcze trochę jak się go uczyłam. -Pokłóciłam się z Zaynem i mnie olewa nie wiem co zrobić .-powiedziałam nadal po polsku i westchnęłam.
-Będzie dobrze. Porozmawiaj z nim. - Proponowała siostra.
-Ale ja nie wiem nawet o co. - Miałam już świeczki w oczach dlatego zamrugałam parę razy z myślą, żeby przeszło. Spojrzałam na Zayna a on bacznie mi się przyglądał.
-I dlatego musicie się dogadać.
-On nie wie jak ja go kocham. -Na to słowo Mulat się wyprostował. Chyba rozumiał co to znaczy - i nie wie jak mnie to rani. Ale dobrze postaram się z nim dogadać. A teraz miłego wieczory kochani. - Cmoknęłam i się rozłączyłam
-Kto to był ?. -Zapytał
-Dominika -Odpowiedziałam już w ojczystym języku. -Idzie gdzieś z Niallem, powiedziała mi to żebym się nie martwiła.
-I musiałyście rozmawiać w innym języku.
-Chciałam się jej coś zapytać. Ale widzę, że nie mogę już mieć prywatności.. Fajnie... - Wkurzona wstałam wyrzuciłam McFlurry'a i poszłam w kierunku łazienek. Czułam, że zaraz się rozpłaczę, dlatego przyśpieszyłam kroku. Nie wiem czy Malik szedł za mną, nie obchodziło mnie to nawet. W końcu doszłam do toalet. Przeszłam całe pomieszczenie w celu sprawdzenia czy ktoś tu jest. Gdy teren był czysty wybuchłam płaczem. Rzuciłam torby w kąt a sama wtuliłam twarz w kolana. Strasznie mnie to zabolało. Przecież wytłumaczyłam sobie z Zaynem, że zaufanie to podstawa. Czyżby mi nie wierzył ? Czy naprawdę myślał, że związek to dla mnie zabawa. Ja myślałam o nim poważnie a on najwyraźniej miał mnie za gówniarę, która nic nie wie o życiu. Płakałam jeszcze chwilkę, dopóki drzwi wejściowe się nie otwarły a ja spojrzałam w tamtym kierunku. Chyba tego pożałowałam, bo stał tam mój chłopak. Chyba nie spodziewał się tego co zobaczył, bo od razu podbiegł do mnie i uklęknął obok. Chciał mnie przytulić do siebie jednak ja nie pozwoliłam.
-O co ci chodzi Amanda. Jesteś inna odkąd wyszliśmy od twojej mamy.
-Nie to ty jesteś inny. Nic ci się nie chce ze mną robić. Nie musiałeś iść na zakupy jak nie chciałeś...
-Ale chciałem..
-A mnie się wydaje inaczej. A gdzie twoje zaufanie do mnie. Nie wierzysz, że dzwoniła to moja kuzynka, to spójrz - Wyciągnęłam telefon i pokazałam mu spis połączeń przychodzących.
-Nie to że nie wierze, ale usłyszałem słowo Kocham ... i zazdrość pokazała dalej. Zrozum, że bardzo Cię kocham i nie chcę Cię stracić. -powiedział patrząc mi w oczy.
-To zrozum to kurwa w końcu, że ja ciebie też i nie potrafiłabym teraz żyć bez ciebie. Nie rób mi już awantur bo ja mogę tego nie wytrzymać... Nienawidzę.. -I nie dokończyłam ponieważ przerwał mi pocałunkiem, którego tak bardzo pragnęłam od godziny.
-Kocham Cię rozumiesz. I nie chcę cię krzywdzić i nikomu nie pozwolę tego zrobić. Kocham Cię. -I znowu mnie pocałował. Nie chciałam przerywać, ale wiedziałam, że musimy stamtąd wyjść. Wstałam przy pomocy Mulata przytuliłam się do niego. Spojrzałam w lustro, naniosłam drobne poprawki i wyszliśmy z niej trzymając się za ręce. Mój najdroższy wziął połowę moich zakupów i udaliśmy się do samochodu w celu powrotu do domu. Oczywiście przy samochodzie znowu mnie pocałował i dopiero wtedy mogliśmy odjechać. Droga do domu oczywiście minęła nam bardzo muzykalnie. Bowiem śpiewaliśmy piosenki,które leciały po kolei w radiu. Dojechaliśmy do domu. Ja wzięłam moje zakupy i udałam się do pokoju, a Zayn poszedł sprawdzić czy jest coś w lodówce.
__________________
A więc jest ;D Mam nadzieję, że dłuższy niż zawsze, ale nie tak długi jak miał być. Nie chce mi się pisać dłuższego, a że chciałam go jak najszybciej dodać macie tylko to. Ogólne to wszystko skupione na Zamandzie :3 Miałam opisać też resztę, ale nie chce mi się. Za to, to będzie w następnym także nudnym rozdziale :D Kocham was ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy