poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 21

                Możecie sobie tego słuchać czytając bo jest jak najbardziej klimatyczna :D
                                                        *Tymczasem u Emily*
-Gdzie ty mnie ciągniesz wariacie? -śmiałam się do Louisa
-Ty byś chciała wiedzieć wszystko. To ma być niespodzianka. -Odpowiedział
-Kocham niespodzianki. - I już więcej się nie odezwałam. Szliśmy w ciszy przez jakiś park, wyszliśmy na ulicę i kierowaliśmy się na polane. Pamiętam ,że kiedyś już tu byłam, tylko nie pamiętam kiedy.
-Ta-dam - krzyknął pasiasty - Przygotowałem to specjalnie na naszą miesięcznice.
Daleko od cywilizacji mój chłopak rozłożył koc na polanie, na której rosły fiołki. Wszędzie czuć było ich zapach.
-Jak tu pięknie - zachwyciłam się - Nie mogę uwierzyć, że wytrzymałeś ze mną miesiąc - zaśmiałam się
-Wytrzymać z tobą to pikuś. Znam tamtych wariatów więc jestem odporny na wszystko. - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że nam się ułoży mimo iż dzielą nas 3 lata.
-Nie marudź bo zepsujesz tą chwilę - powiedziałam i pocałowałam Louisa w usta - Kocham Cię -szepnęłam.
-A pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu chodziłabym z Johnem. Gdyby nie szkoła nie poznalibyśmy się. I nie mogłabym przeżyć tego wszystkiego z tobą.
-Przeżyjemy jeszcze wiele - odpowiedział - Macie z dziewczynami jakieś plany na ostatni miesiąc wakacji ?
-Pewnie nie. Znając życie będzie tak, jak co dzień.
-Czyli będziemy się widzieć ? - zapytał unosząc jedną brew.
-No będę musiała. Nie mam nic lepszego do roboty, a nudzić się nie będę. -Powiedziałam- ale znając życie będziesz mnie zmuszał do spacerów.
-Czyli nie lubisz naszych spacerów?- zapytał smutno
-Jestem takim leniem, że to powinieneś wiedzieć-uśmiechnęłam się
-To już cię nie będę wyciągać i foch. -odwrócił głowę w przeciwną stronę niż ja
-Oj no wiesz, że żartuje -pocałowałam go w policzek. Nic to nie dało - Miśku-słodki głosik też nie pomógł. -Oj no nie fochaj się
-Będę!-powiedział szybko.
Zaśmiałam się. Myślałam czy nie wstać i nie iść, ale wtedy wyglądało by to, że lata za mną jak pies. Musiałam wymyślić coś innego. Prawdę mówiąc brakło mi pomysłów.
-I love you and kiss me now! -powiedziałam ostro.
Jedynie co zrobił to spojrzał na mnie i znowu odwrócił wzrok
-Dobra sam się prosiłeś. Jak ci uszkodzę nogi to nie miej do mnie pretensji. - usiadłam mu na kolanach, jedną rękę wczepiłam w jego włosy  a drugą położyłam na jego policzku i kciukiem gładziłam rumieniec. Spojrzałam mu głęboko w oczy a on nie był mi dłużny. Trwaliśmy tak chwilę, aż ja ponownie złączyłam nasze usta. Louis zapomniał o fochu i pogłębił pocałunek.
Przerwaliśmy delikatnie przyjemność.
-Starczy ci bo się zakochasz - powiedział z uśmiechem
-To już się stało - uśmiechnęłam się i zeszłam z jego kolan - mam nadzieję że nie zrobiłam Ci krzywdy?
-Ty jesteś taka lekka, że nawet nie czułem, że ktoś na mnie siedzi
-No bardzo śmieszne - zaśmialiśmy się
Położyłam się na kocu i spojrzałam w niebo. Pogoda nam dopisywała. Było ciepło, co mi bardzo odpowiadało. Co parę chwil przelatywał a to samolot a to ptak. Ten dzień musiał być wyjątkowy.
-O czym tak myślisz? - usłyszałam głos
-O wszystkim, o nas, o tym że kiedyś nasze drogi się rozejdą. Ty będziesz miał swoją bajkę, a ja swoją. - Odpowiedziałam cicho.
-Nie myśl o tym. Dziś jest tu i teraz. Skąd wiesz, że zerwiemy? Może los się do nas uśmiechnie i nawet się zaręczymy po twojej osiemnastce? Dlaczego myślisz pesymistycznie?
-To nie pesymizm ale realizm. Ty poza życiem prywatnym masz także pracę. Niedługo dojdzie ta nowa płyta, koncerty i trasa. Zobaczysz braknie Ci czasu dla mnie. A ja będę umierała z tęsknoty.
-Przetrwamy jeszcze 3 lata. Będziesz wtedy jeździła ze mną jak będziesz chciała. Przecież nie będzie tak źle, przetrwamy.
-Obiecujesz? -szepnęłam przytulając się do niego.
-I promise ! - Na mnie zawsze możesz liczyć.
-Wiesz co , może się zbierajmy? Dalszy wieczór spędzimy w domu.
Wstaliśmy niechętnie. Pomogłam mu posprzątać i łapiąc go za rękę poszliśmy w stronę mojego domu.

                                                                 *Dominika*

-Kto pierwszy do kina ten dostaje popcorn - krzyknęłam i zaczęłam biec. Niall pobiegł za mną, a ja śmiejąc się mknęłam przed siebie. W biegach byłam najlepsza ze wszystkich w klasie. Myślałam, że uda mi się dobiec pierwsza. Poczułam dotyk na swojej talii i zostałam podniesiona. To był blondyn, który później przytulił się do moich pleców,  a następnie odwrócił mnie przodem do siebie. Patrzeliśmy sobie  w oczy, po czym zaczął się do mnie przybliżać. Jego wzrok koncentrował się na moich ustach, a ja wiedziałam o co mu chodzi. Szybko je złączyłam i pogłębiłam pocałunek, zatracając się. Pierwszy przerwał i znowu patrzała mi w oczy.
-Chyba mnie nauczyłeś - powiedziałam nieśmiało
-Czego Cię nauczyłem? - Zapytał
Nie powiem, że ten temat mnie krępował, ale jak już zaczęłam to dokończę.
-Jak się całuje i nowego podejścia do życia - odparłam
-Nie prawda. Ja po prostu pokazałam Ci co jest dobre a co złe - zaśmiał się i mnie przytulił.
Dalsza droga do kina zeszła nam szybko a teraz pozostał nam tylko wybór repertuaru.
-Ja chcę horror - powiedziałam
-Komedia romantyczna lepsza
-Nie.! Horror.
-Komedia !
-Horror!
-Komedia
-Horror. Ja chcę horror. Można się bać , a nie śmiać. No nie daj się prosić. - błagałam - proszęęęęę..
-Coś słabe te twoje argumenty ale niech ci będzie. Za koszmary ja nie odpowiadam. Leczysz się sama po bezsennej nocy. Pamiętaj - uśmiechnął się
Niall poszedł kupić bilety, a ja rozejrzałam się za jedzeniem. Zamówiłam duży popcorn i dwie duże cole. Mój chłopak dołączył do mnie parę minut późnej. Weszliśmy na salę i usiedliśmy na swoich miejscach. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę aż zgasły światła i film się zaczął.

                                                               * Zoey *

-Liam no nie daj się prosić.
-Nie Zoey, nie idę.
-Dlaczego ? - zawyłam
-Nie umiem, a ty mnie nie nauczysz.
- Nie prawda. Po prostu nie chcesz się nauczyć.
-Nie prawda. Po prostu nie chcesz się nauczyć - przedrzeźniałam go
-Ja mam własne zdanie na ten temat - odpowiedział brunet
-Dobra prosić się nie będę - wzięłam deskorolkę i wyszłam z domu.
Wolałam jeszcze nie jeździć, ponieważ byłam zdenerwowana i nie mogłam nad sobą zapanować i nie daj Boże zrobić sobie krzywdę. A więc moja droga na skatepark upłynęła mi dwa razy dłużej. Nikogo nie było, co jak najbardziej mi pasowało. Rozgrzałam się przed jazdą i weszłam na rampę. Wykonałam kilka moich popisowych trików, które jak zawsze mi wychodziły. Jakiś chłopak także przyszedł na owy park tylko, że na BMX-ie. Zaczął mi się przyglądać, lecz ja nie zwracałam na niego uwagi. Chyba mu to nie pasowało bo zaczął rozmowę.
-Hej. Dlaczego taka śliczna dziewczyna jak ty siedzi tu sama?
-A czemu taki ktoś jak ty odzywa się do mnie? - odparłam zażenowana?
-Piękna , ostra, i z pasją. Lubie takie
-Tępy, dupek i cham. Czego chcieć więcej - naśladowałam go - Strasznie przechodzone teksty masz, nie stać Cię na nic więcej ? Albo lepiej nie bo i tak nie zadziałają. Ja mam chłopaka. Więc pieprz się!
-Ejejejejeje. Trochę szacunku. Masz zaszczyt rozmawiać z mistrzem trików na BMX-ie.
-Ale fajnie... To miało mi zaimponować?
-A nie zaimponowało? - zdziwił się
-Patrz ty. NIE! Mógłbyś do mnie nie mówić? Przeszkadza mi to !
-Nie mogę odpuścić takiej okazji i nie zdobyć twojego numeru - puścił mi oczko.
-Niespodzianka - krzyknęłam - Nie dostaniesz go - uśmiechnęłam się i wróciłam do wcześniejszej czynności dopóki nie przerwał mi mój telefon
-Czego -burknęłam
-Nie tak agresywnie - powiedział Liam - Nadal na rampie?
-Nawet jeśli to co ?
-To wiedz, że cię kocham i zaraz tam będę - rozłączył się.
Włożyłam mojego Samsunga do kieszeni i usiadłam na ławce. Czas służył się nie ubłagalnie, a ja nadal czekałam na mojego Liama. Zauważyłam, że do tamtego chłopaka doszedł kolejny. Nie zwróciłam na to uwagi dopóki nie odezwał się do mnie.
-No kogo moje piękne oczy widzą - krzyknął
-Litości. Ty tutaj? Taka ciota jak ty?
Gorzej być nie mogło. Wiedziałam , że nie obejdzie się bez występku i komentarza w moim kierunku. Czyżbym się bała ?  Chyba tak.!


______________
Ludzie litości. Wybaczcie mi, ale mimo wszystko rozdział jest krótki i zbliżamy się do końca. Pomyślicie sobie pewnie : Nie pisała tyle czasu i tylko tak się wysiliła.
Otóż miał być dłuższy ale nie lubię przepisywać rozdziału z kartek , a chciałam skończyć to w bardzo ciekawym momencie.
Nowy rozdział. hmm.. może za tydzień ? Postaram się.
Kocham was i przepraszam :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy