czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 22

                                                                 Klimacik ^^
-Czy tak się wita ze znajomym ze szkoły? - zaczął do mnie podchodzić.
-Jeżeli masz na myśli siebie, to się mylisz - spojrzałam na niego, a on już stał nade mną. Złapał mnie za nadgarstki i podniósł do góry.
-Teraz mam okazję wyrównać rachunki - popchnął mnie w stronę rampy, a ręce przytrzymywał mi nad moją głową. Jego druga, wolna ręka znalazła się na mojej tali
-Spróbuj szczęścia frajerze - splunęłam mu na twarz  i kopnęłam w krocze.
Od razu mnie puścił i przykucnął, klnąc z bólu. Zawołał kumpla. Ten złapał mnie za ręce i je wykręcił, a Stefan* wstał i się zaśmiał.
-I kto tu teraz jest frajerem? - odpowiedział i zaczął mnie całować.
Nie miałam jak się wyrwać, a on coraz bardziej przekraczał swoje granice. Łzy spływały mi po policzkach. Zaczął odpinać mi guzik od spodni i już jego ręka kierowała się tam gdzie nie potrzeba, aż nie usłyszałam tak długo wyczekiwanego głosu.
-Chyba ci się pomyliło chłopczyku.
Stefan niechętnie przerwał swoje czynności i spojrzał na niego.
-Czego ty chcesz?  Nie widzisz, że jestem zajęty?
-Szkoda tylko, że jesteś zajęty z moją dziewczyną.
-Nie wiedziałam, że ta szmata ma chłopaka - wkurzyłam się i znowu go oplułam, a jego kolega dostał w piszczel, a gdy mnie już puścili, z pięści w twarz.Szybko zapięłam spodnie i patrzałam jak jego kumpel leży na ziemi.
-Jak ja cię kurwa nienawidzę! - krzyknęłam  kierunku mojego wroga.
-Odpuść sobie w końcu. -Odparł Liam
-Nie. Lubię się takimi jak ona bawić.
-Pobawić to ja się mogę, ale tobą śmieciu - Odsunęłam się od nich bo wiedziałam, że Liam szykuje się mnie bronić.
-Kotku daj spokój - podeszłam do niego i się wtuliłam - Bardziej ja cię potrzebuję niż on. Nie jest tego wart.
Pocałowałam go i kontynuowałam - Liam proszę cię chodźmy.
-Nikt nie będzie dotykał mojej dziewczyny - wycedził przez zęby brunet.
Wiedziałam, że ma ochotę się z nim bić, ale spełnił moją prośbę. Szybko podbiegłam do mojej deskorolki, żeby ja zabrać i wróciłam do mojego chłopaka. Ciągle ich obserwował, jakby bał się , że coś zrobią. Przytuliłam się do niego i wychodząc ze skateparku splotłam nasze palce. Szliśmy do jego domu.
Milczałam, pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie przejmuj się - szepnęłam
-Nie przejmuj się? -Krzyknął i się zatrzymał - Kurwa nie przejmuj się? Oni prawię zrobili ci krzywdę a ja mam się nie przejmować?!
-Mimowolnie zaczęłam płakać. Chłopak przytulił mnie bardzo mocno. Znowu poczułam się bezpiecznie. Zawsze tak było gdy on był blisko mnie. Mimo tego, że byłam taka wredna, nie potrafiłam być taka w stosunku do niego. Uspokoiłam się trochę i szliśmy dalej. W domu zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w fotelu podciągając nogi pod brodę. Mój chłopak krzątał się po kuchni i robił naprawdę wielki hałas.
-Liam chodź tutaj. - poprosiłam
Chłopak w ciągu paru sekund znalazł się obok mnie. Odłożyłam herbatę na stolik i wpiłam się w jego usta. Natychmiast mnie przytulił i pogłębił. Znowu poczułam się bezpieczna. Nikt inny nie działał na mnie tak jak on. Odsunęliśmy się od siebie.
-Przepraszam za tą kłótnie. -zaczęłam
-Przepraszam, że dałem ci wyjść samej - odpowiedział.
-Cieszę się, że zaryzykowałam i zgodziłam chodzić z tobą. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak dziś. - przybliżyłam się do jego ucha - Kocham Cię najmocniej na świecie -szepnęłam
-Nie prawda. Ja kocham cię bardziej - odparł - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Nadajesz mi sens życia.
Nie powiem zakręciła mi się łezka w oku, bo nikt jeszcze nie był tak czuły w stosunku do mnie mimo iż ja wszystkich odpychałam. Odepchnięcie jego byłoby największym błędem jaki popełniłabym w życiu.
Usiadł na kanapie a ja wtulona na jego kolana.
-Tak w ogóle to kiedy zaczynacie pracować nad nową płytą ? -zapytałam
-Hmm.. Jak dobrze pójdzie to z rozpoczęciem nowego roku. One Direction ma teraz ubłagane wakacje - zaśmiał się.
-Planujecie jakąś trasę koncertową ?
-Na pewno. Wiesz fani na całym świecie też mają prawo mieć mnie dla siebie. Chociaż wolałbym być tu z tobą, będę musiał  wyjechać. Mam nadzieję, że tylko nie na długo.
- Wierzę ci - pocałowałam go. - Co mamy zamiar dzisiaj robić ?
-Może jakiś film ? -zapytał
-Z chęcią.
Liam poszedł wybierać film, a ja skoczyłam do łazienki. Nie chciałam wiedzieć jak wyglądam po płaczu.
Nie było mi dane dojść do łazienki a zadzwonił mi telefon.
- Szybko , pomóżcie -krzyczała Emily - szybko, proszę, przyjedź do mnie do domu .Błagam - teraz już płakała.
-Co się stało..
-Przyjedź proszę - i się rozłączyła
Zbiegłam do Liama.
-Zostaw to. Coś się dzieje Emily i Louisowi. Musimy jechać do niej. Dzwoniła do mnie przed chwilą i płakała.
Brunet w jednym momencie rzucił wszystko i pobiegł po klucze do samochodu i drzwi. W natychmiastowym tępię wyjechaliśmy z garażu i już byliśmy w drodze. Minęło nas parę straży, karetka, pogotowie gazowe i inne tego typu jednostki. Błagałam w myślach, żeby to nie było do mojej przyjaciółki.
Droga bardzo się dłużyła,  a może po prostu to z emocji wszystko się przedłużało. Podjechaliśmy pod jej ulicę i moje koszmary się ziściły. Jej dom stał w płomieniach a cztery jednostki straży pożarnej próbowały opanować ogień. Wybiegłam szybko z samochodu a Liam za mną.Szukałam wzrokiem Emi , aż dostrzegłam ją przytuloną do zszokowanego chłopaka. Nagle Emily odwróciła się do strażaka.
-Tam była moja mama -krzyknęła - Proszę ratujcie ją !
Jak na zawołanie trzech strażaków wbiegło do domu w poszukiwaniu jej rodzicielki. Podbiegłam do niej i przytuliłam.
-Co się stało - zapytałam
-Nie mam pojęcia - płakała - Przyszliśmy z Louisem z randki a tu patrze wszystko płonie. Nie wiem dlaczego, nie wiem kto, nie wiem po co. - oddałam ją w ręce Louisa , a sama przytuliłam się do mojego chłopaka. Po chwili strażacy wynieśli nieprzytomną mamę Emily  szybko zanieśli ja do karetki. Dziewczyna bez zastanowienia pobiegła do pojazdu, a po rozmowie z lekarzami pojechała do szpitala z rodzicielką. Napisała mi tylko do jakiego szpitala jadą. Nie czekając na nic pojechaliśmy właśnie w tamto miejsce.
W samochodzie nikt się nie odezwał. Do mnie nadal nie docierało to co się stało. Liam został na miejscu i obiecał, że będzie nas informował o wszystkim co się dzieje.
Po piętnastu minutach dojechaliśmy do szpitala i szukaliśmy naszej przyjaciółki. Siedziała na podłodze i płakała. Bez namysłu podbiegł do niej marchewkowy i przytulił. Ja kucnęłam jedynie przed nią i jedyne co mi zostało to pocieszać.
-Będzie dobrze, słyszysz ?
-Nie będzie. Gdzie będę mieszkać ? Z czego przeżyjemy ! Wszystko spłonęło - rozpłakała się bardziej.
-Masz tak nie myśleć rozumiesz ?! Masz nas my ci pomożemy!
-Ciekawe w jaki sposób - zapytała - Ja nie wiem kto mógłby doprowadzić do takiej tragedii.
-Ja chyba mam podejrzanego - odezwał się Louis

____
*Stefan - 2 rozdział Amanda biła się z nim i to ona wygrała. Chłopak postanowił się zemścić.
A więc tak. Postanowiłam, że rozdziały będą krótsze mimo iż będę dodawać co tydzień. Mam nadzieję że nie macie mi tego na złe. Zbliżamy się już do końca tej historii, chodź tego bym tak nie nazwała. Na początku z pisaniem była masakra. Teraz powoli się rozkręcam. Mam w planach 2 blogi jednak wybiorę tylko jeden :P
A więc ode mnie to wszystko :**

2 komentarze:

  1. super super super super !!!! Dawaj następny szybko !! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Buahahahahah! I ty myślisz, że wybierzesz tylko jeden ? Hahaha! Zobaczymy XD
    Co do rozdziału : Genialnie ^^
    Pozdrawiam. NEM. ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy