niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 3

Szliśmy tak dobre 15 minut.
-Ej słuchajcie-powiedziała Emili- Tak na przyszłość mówię, proszę nie tykać się Louisa on jet mój.Zobaczę tylko którąś jak się do niego przylepia to powyrywam kłaki-zaczęła się śmiać
-No jak jesteśmy już przy takim temacie-powiedziała Zoey- Liam jest tylko mój ,z nikim się nim nie dzielę
-A ty kogo wybierasz Am?
-Ja.. yy... no nie wiem .. Zayn jest ideałem ale dziewczyny co wy wygadujecie! My mamy 15 lat Louis 20 jak ty to widzisz-te słowa kierowałam do Emili- że będzie sie spotykał z małolatą?A Liam 18 lat i tak samo wychodzi. Oni dorośli a my nie. Zayn ma 19 więc nie ma co nawet liczyć. Chcę się z nimi wszystkimi zaprzyjaźnić nie wiem jak wy.
-Właśnie zepsułaś mi humor. Dziękuje.-powiedziała z sarkazmem Ze.
-No przepraszam ale taka prawda. Oni watpie że zainteresują się takimi myszkami jak my
-Am ty chyba mówizs tylko o nas. Wystarczy że zdenerwują Ze a będą mili podbite oczy, i ona myszka-zaśmiała się Emi.
-Ej no dzięki-śmiała się Ze.
-Dziewczyny jesteśmy
Staliśmy przed wielkim domem. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Jako pierwsza odzyskałam świadomość.Podeszłam do drzwi dziewczyny do mnie dołączyły i zadzwoniłam dzwonkiem. 
Otworzył nam Niall
-Louis twoja dziewczyna przyszła-wydarł się na cały dom Niall a Emi zrobiła się czerwona jak burak
-Ale ja nie mam dziewczyny-Odpowiedział Lou.
-Od teraz masz przyłaź a się przekonasz-Odkrzyknął chłopak.
Stałyśmy jak wryte nie wiedząc co zrobić. Emi nadal miała rumieńce. Zjawił się Louis z butelką tymbarka właśnie ściągał kapselek jak popatrzał na nas, znaczy głównie na Em. Patrzał na nią dłuższą chwilkę. Oczy miał szeroko otwarte. O dziwo wyrzucił pełną butelkę za siebie podbiegł do Emili uklękł i zapytał
-Skarbie, najdroższa marcheweczko, wyjdź za mnie. Tak dlugo na ciebie czekałem. Przyyyyjmij a będe cię karmił nimi codziennie.
Dosłownie tarzałyśmy się z Zoey ze śmiechu. Emi stała jak wryta dopiero po chwili kapła się o co chodzi
-Ależ nie mogę tego zrobić ponieważ jestem wierna moim małym skarbom. Ale "pierścionek przyjmę"
Louis zrobił zawiedzioną minę ale szybko się rozchmurzył.Zoey chwyciła swoją deskorolkę w rękę i oparła się o nią. 
-A więc możemy wejść czy będziemy tak tu stać?-zapytałam pierwsza
-Jasne zapraszamy-odpowiedzieli chłopcy równo.
Weszliśmy do ich ogromnego domu. Nie mieliśmy nawet czasu rozejrzeć się po nim. Wyszliśmy na ogród. Ze zostawiła deskę w przedpokoju. Ja szłam równo z Emi do której jeszcze nie dotarły tamte zdarzenia.
Zobaczyliśmy resztę w ogrodzie. Rozsiedliśmy się na krzesełkach.
-A więc po co nas zaprosiliście-Powiedziała Zoey patrząc na Liama
-Głównie dlatego żebyśmy się lepiej poznali-odpowiedział Zayn patrząc w moją stronę-Mamy w grafiku ognisko, małe karaoke a później seans filmowy-uśmiechnął się do mnie
-Jasne-rzuciłam szybko
Siedziałam na kresełku i zobaczyłam że Zoey coraz lepiej dogaduje się z Liamem, Emili śmiała się z Louisem i wysyłała mu buziaczki. uśmiechnęłam się mimowolnie gdy to zobaczyłam.Tylko ja siedziałam znudzona.
-H-hej mogę się dosiąść-powiedział ktoś.
Odwróciłam się żeby spojrzeć kto to. Zobaczyłam zakłopotanego Zayna któy rpzygryza dolną wargę.Wyglądał teraz tak pociągająco.
-Jasne siedaj-poklepałam miejsce obok mnie a on szybko wykonał polecenie. 
I zaczeliśmy rozmawiać. O wszystkim. Nagle Liam i Louis wzieli dziewczyny na ręce i wrzucili do basenu. O niee! tylko nie basen. Poczułam że ktoś mnie podnosi .To był on. Kierował się w stronę basenu
-Nie! Zayn nie proszę-krzyczałam-Ja boje się wody !nie proszę ! utopie się-wbiłam mu paznokcie w kark,mocniej złapałam wokół szyi a głowę położyłam u niego na klacie.-Boję się -powiedziałam szeptem ale on musiał chyba to usłyszeć bo zmienił kierunek i wróciliśmy na krzesełka.Usiadłam i schowałam twarz w ręce.
-Przepraszam, nie wiedziałem.Przepraszam nie gniewaj się- Zayn uklękł przede mnie i zaczął przepraszać.
-Dobrze już nic się nie stało. Ale nie rób tak więcej-powiedziałam uśmiechając się
-Obiecuję-teraz on się uśmiechnął.
Spojrzałam w stronę basenu. Emi pływała z Lousiem a Zoey wściekła szła w stronę domu a za nią szedł Li nie wiedząc o co chodzi.
**Zoey**
Zabije dupka. Jestem cała mokra. Dobrze że się nie malowałam.Szkoda że mi się podoba, nie umiem sięna niego długo gniewać. Jednak żeby rozładować energię musiałam coś zrobić.Już wiem. Podeszłam do ściany, złożyłam rękę w pięść u uderzyłam w nią z całej siły. Poczułam ból. Zauważyłam że zdarłam całe kostki. Skrzywiłam się na ten widok.Chciałam iść do łazienki ale drogę zatarasował mi Li ,widział wszystko.
-Coś ty zrobiła-zapytał -Czemu to zrobiłaś ? Zrobiłem coś źle-zapytał smutny
-Tak -krzyknęłam- wrzuciłeś mnie do basenu to ci nie wystarczy. 
Spojrzałam na ręke, leciała z niej krew a do tego nie mogłam poruszyć serdecznym palcem. Spojrzałam na chłopaka.On tylko przysunął się do mnie i pocałował w usta. Szybko go odepchnęłam i uderzyłam z liścia drugą ręką. Co ja zrobiłam.! Patrzałam chwilkę na niego. Nie moge tego tak zostawić. Teraz ja do niego podeszłam i pocałowałam. Odwzajemnił. Mogło to trwać całą wieczność. Jednak oderwałam się od niego ,gdy ręka zaczęła dawać o sobie znać. 
-Buziak na przeprosiny-powiedział
-A mój za cios. -Wzięłam ręką jego twarz i przechyliłam chciałam zobaczyć policzko. Było czerwone. Bez zastanowienia pocałowałam go w nie. -Przepraszam za moją rekcję.
-Nic się nie stało, za takie coś mogę obrywać cały czas. -uśmiechnął się- Chodź opatrzymy to.
-Dobrze ale nie myśl sobie że ten pocałunek coś znaczył. To taki gest przyjacielski-Powiedziałam szybko kierując się w stronę łazienki.
**Emili**
Pływałam z nim jeszcze chwilkę w basenie. Świetnie spędzało się z nim czas.Wyszliśmy wkońcu.
-Chodź do mnie dam ci nowe ubranie bo w tym nie mogę ci pozwolić zostać mimo że twoja prześliczna koszulka mi się podoba
-Wiem mnie też.Chodzmy
Szliśmy do jego pokoju śmiejąc się ze wszystkiego.Staneliśmy przed apartamentem a po chwili weszlismy do niego. Widok zabójczy. Osobna łazienka, garderoba i balkon. Ile bym dała za takie cuda. Stałam oglądając pokój a on grzebał w szafie. Wrócił po chwili i podał mi swoje dresy i bluzkę w paski
-Dziękuję -posłałam mu uśmiech-łazienka tam tak-zapytałam
-Tak
Poszłam się przebrać. Mokre rzeczy powiesiłam . Wyszłam w podarowanych ubraniach.
-łaaa jednak nie myliłem się że będą pasowały
-Ej no bo się rumienię.-zakryłam dłońmi polika-możesz mi powiedzieć jeszcze raz o co chodziło z tymi marchewkami-powiedziałam śmiejąc się
-Jasne siadaj-poklepał miejsce obok niego na łóżku.
-A więc..
____
Haa:) już 3 szybciutko. Ale nie martwcie się. Nie będą razem wszyscy tak szybko o ile w ogóle będą razem. Chce was przetrzymać tak do 10 rozdziału:) Kolejny postaram się dodać jak najszybciej. Paa ;*

1 komentarz:

  1. Wyobrażam Sobie "Louis Twoja..." .. Musiał tak pięknie się drzeć <33. Bosko ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy