niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 7 i 8

♫♫♫


*Amanda*
W szkole nudno mi bez Em. Dobrze że jest jeszcze Zoey. Louis bardzo się nią opiekuje. Moja rutyna dnia się nie zmieniła. 
Oczywiście uczę się nowego układu na tańcach. Zayn jest ze mnie dumny bo jako jedyna  wiem o co w nim chodzi.
Jak co dzień po szkolę idę do Emi. Już z nią lepiej. Jeszcze z dwa dni i wszystko zejdzie. Jej mama wyjechała na 2 tygodnie do babci więc nie wie co się stało.
 Z Malikiem spędzam coraz więcej czasu. Bardzo się cieszę. Miło jest mieć tak oddanego przyjaciela.Dziś wybieramy się nad rzekę na piknik. Nie. Nie będziemy się kąpać.Nie mam zamiaru ustępować wodzie.Chłopak wszystko przygotował. Cieszyłam się,nareszcie sam na sam z mulatem. Było mnóstwo pysznego jedzenia. Jednak nie było przysmaku Zayna-kurczaka ;]. Nie chciało mi się jeść dlatego położyłam się na kocu i zamknęłam oczy. Myślałam o wydarzeniach z ostatniego czasu. Otworzyłam oczy. Jego brązowe paczałki wpatrywały się we mnie. Poczułam uderzenie gorąca na policzkach.
-Co mi się tak przyglądasz-zapytałam z ciekawością
-Tak po prostu. Nie mogę?-śmiesznie poruszał brwiami
-Nie wiem czy to legalne-zaśmiałam się-Jasne że możesz.
Usiadłam a on obok mnie. Zapadła krępująca chwila a mnie naszła ochota na coś szalonego. Nie myśląc poczochrałam mu włosy. Szybko wstałam.
-Uciekaj póki jeszcze możesz-odezwał się śmiejąc
Więc pobiegłam. Śmiejąc i odwracając się przy tym chciałam zobaczyć jak blisko jest. Wiatr rozwiewał moje włosy a Zayn mnie gonił.
*Zoey*
♫♫♫
Poszłam z Liamem na skatepark. Chciał abym nauczyła go paru trików.Zgodziłam się. I tak nie miałam nic ciekawszego do roboty. Wzięłam dwie moje deski i ruszyliśmy. Cały czas śmiałam się z niego.Nie potrafił jeździć. Gdy byliśmy na miejscy zaczęłam naukę. Za każdym razem i tak lądował na ziemi a ja płakałam ze śmiechu.
-Patrz jak to się robi- I pokazałam mu parę trików. Później weszłam na rampę. Tam też szalałam. 
Siedział z otwartą buzią
-Nieźle jak na dziewczynę.-uśmiechnęłam się
Zeszłam i znowu próbowałam go czegoś uczyć. Nie za dobrze mu wychodziło.
-Skup się. To jest już najprostsze. Już łatwiejszego nie umiem. Skup się Liam
-Myślisz że to tak łatwo. ?Ty umiesz nawet trudne triki a ja nie. Trochę wyrozumiałości-zaśmiał się a ja razem z nim.
Z nudów zaczęłam jeździć dookoła niego. Pech chciał że wpadłam na niego jak stał na desce i jeszcze upadł na mnie.
-Przepraszam,zamyśliłam się..-nie dokończyłam bo on zamknął mi usta pocałunkiem. Kolejny raz. Zarzuciłam ręce na jego szyi i przyciągnęłam do siebie. Całował bardzo namiętnie ale delikatnie. Przerwaliśmy
-Tak bardzo mi się podobasz-powiedział patrząc mi w oczy
Co! Jak to... Ale że ja tobie... Jak ty... Jak ty sobie to wyobrażasz..co?-momentalnie odepchnęłam go na bok , szybko wstałam i złapałam za deskę.
-Sory muszę iść. A deske oddasz przy okazji-warknęłam i szybko odjechałam . Znowu to zrobiłaś.
Znowu go odepchnęłam . I co z tego że on mi się cholernie podoba, że ciągle o nim myśle?Ale z drugiej strony ile on ma lat a ja. Co ludzie pomyślą?  Dojechałam do domu, trzasnęłam drzwiami. 
-Pierdolona idiotka-krzyknęłam , dobrze ze nikogo nie było w domu i po raz kolejny uderzyłaś ręką w ścianę.
*Emily*
Louis codziennie mnie odwiedza i opiekuje się mną. Bardzo się cieszę bo lubię spędzać czas w jego towarzystwie. Jest taki.. taki opiekuńczy, miły i przystojny.Co ja plotę.
Siedzę na kanapie a on położył swoją głowę na moich kolanach. Patrzał się na mnie. Zaczęłam bawić się jego włosami.
-Masz przecudne włosy i uśmiech-powiedziałam po chwili
-Nie tak jak ty-odpowiedział
-I ty się nie zgodzę. Wystarczy że zobaczę jak się uśmiechasz a mimo wszystko wszystkie smutki są nie ważne. 
-Naprawdę?
-Nie kłamie-powiedziałam
-W takim razie muszę częściej się uśmiechać. Ale ty działasz na mnie podobnie.-Pogładziłam do po policzku. Zmęczenie wzięło górę i zasnęliśmy.
*Zoey*
Następnego dnia w szkole.
Nie mogłam się pozbierać po tym co wczoraj zrobiłam. Niby nic dla mnie nie znaczy a obwiniam się jakbyśmy zerwali.  Staram się unikać go na każdej przerwie. Boję się jego wzroku, jego reakcji. Ale sama jestem tego winna. Najpierw daje mu szansę a teraz odrzucam. Frajerka ze mnie co.
Jak zwykle co przerwę szłam do łazienki płakać. 
Usłyszałam alarm przeciwpożarowy. Chciałam wyjść z łazienki ale drzwi nie chciały się otworzyć,zaczęłam w nie kopać ale to też nie pomogło. Dym coraz bardziej wlatywał do pomieszczenia. Otworzyłam okno, żeby chociaż trochę wleciało powietrza. Nie pomagało, zobaczyłam wszystkie osoby na zewnątrz. Zaczęłam się krztusić dymem, wołałam o pomoc. Usłyszałam syreny straży pożarnej. Osunęłam się po ścianie. To koniec naprawdę koniec.
*Liam*
Wyszliśmy ze szkoły. Wzrokiem szukałem Zoey. Nie było jej. Amanda stała już obok Zayna. Popatrzyłem po oknach . W jednym była ona, dusiła się. Nikt nic nie robił a ja nie mogłem na to patrzeć. Przedarłem się przez strażaków i poleciałem do szkoły. Dyn sprawił że nie dało się oddychać ale musiałem ją znaleźć.Przeszukałem wszystkie łazienki.Jedna była zamknięta. Szukałem czegoś aby wyważyć drzwi. Gdy już wszedłem do środka leżała na ziemi.
-Skarbie nie opuszczaj mnie,proszę
Wziełem ją na ręce szukając wyjścia ze szkoły. Szybko wybiegłem z budynku. Przyjechał także ambulans i panowie ją wzieli. Położyli na noszach. Mnie także kazali wejść do karetki. Widziałem zatroskaną minę Am i Zayna,który przytulał ją.Pojechaliśmy do szpitala, Ją od razu podłączyli do aparatury. Mnie nic nie było. Wyszedłem od lekarza i szybko poszedłem do Ze. Amanda wspominała mi coś że płakała w łazience. I przez to jest w takim stanie. Przez moje wyznanie. Po co mówiłem to tak wcześnie. 
-Dobrze że wyniósł pan ją tak szybko. Parę minut później i byłby koniec. Uratował ją pan-powiedział lekarz.
Ta.. wielkie mi coś. Najpierw ją w to wpakowałem a teraz cierpi.
-Byłem jej to winny-cicho odpowiedziałem-kiedy się obudzi,wyjdzie stąd? 
-Musi odpoczywać. Wybudzić powinna się w ciągu 2 dni, Musimy zrobić jeszcze jej badania.
-Dobrze
-Niech pan idzie do domu i wróci jutro. Zaopiekujemy się pańską dziewczyną-lekarz uśmiechnął się do mnie
"Pańską dziewczyną"jak to zajebiście brzmi i jeszcze w kierunku do Zoey.
Wróciłem do domu. Na kanapie siedzieli wszyscy.
-Wszystko z nią dobrze. Zostaje na obserwacje. Am,powiedz mi co ona tak robiła.
-Bo ona na każdej przerwie szła do łazienki i płakała. Nie mogła sobie wybaczyć tego ,że wczoraj tak postąpiła. Wczoraj mi wszystko powiedziała.-opowiadała Amanda a ja jej słuchałem uważnie
-Nie wierzę. Idę do pokoju. Muszę to przemyśleć.
Wszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Zacząłem płakać. A co jeśli mnie znienawidzi? Co ja zrobię?
Usłyszałem pukanie,był to Harry
-Mogę-zapytał
-Jak musisz-odpowiedziałem szybko
-Stary co się dzieje-zapytał siadając obok mnie na łóżku
__
Dodaje dziś dwa żeby nadrobić za wczoraj. Takie nijakie ;] 
Teraz idę się uczyć.paa

2 komentarze:

Obserwatorzy