środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 11 cz.2


*Amanda*
Chwilę szliśmy w ciszy ale zaraz po tym rozmowa rozkręciła się. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zayn ciągle mnie rozśmieszał robiąc głupie miny. Usiedliśmy na ławce.
-Jak myślisz Emily i Louis będą razem?-zapytałam
-Wiesz wszystko na to wskazuje. Lou ciągle o niej gada, mówiąc jaka to ona cudowna itp. Myślę że tak. To tylko kwestia czasu.
-To dobrze bo Zoey wydaje się szczęśliwa z Liamem-uśmiechnęłam się
Powiał zimny wiatr a po moim ciele przeszły dreszcze. Zayn to zauważył i dał mi swoją bluze(oczywiście w wersji męskiej)
-Ale tobie będzie zimno, weś to-powiedziałam ściągając bluzę z ramion
-Nie ma mowy, uparciuchu zostaw to-uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
-Wydaje mi się że powinniśmy wracać.Robi się chłodno
-Miałem to zaproponować, ale może wcześniej wpadniemy do kawiarni na gorącą czekoladę?-zapytał mulat
-Z największą przyjemnością-uśmiechnęłam się uroczo.
Zayn ciągle obejmował mnie ramieniem przez co było mi jeszcze cieplej, oczywiście i ja wtuliłam się w niego i w ciszy szliśmy w znanym nam kierunku
*Emily*
Od samego rana Louis był jakoś szczęśliwy, a później powiadomił mnie że zabiera mnie do kina na jakąś komedie romantyczną. Jak on to określił muszę odpocząć od tego wszystkiego. Jestem mu nawet wdzięczna , że się tak o mnie troszczy.
-O której idziemy-zapytałam
- Tak za pół godzinki-odpowiedział
-To ja idę do domu się szykować wpadnij po mnie -uśmiechnęłam się i już wychodziłam z ich domu.
Ciesze się że mogłam ich poznać. Bardzo mi i dziewczyną pomagają. Kocham ich jak braci. Weszłam do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju.
-I w co ja się ubiorę- powiedziałam do siebie.
Zaczęłam przeglądać szafę. Nie mogłam się zdecydować ale wytężyłam umysł.
-To powinno mu się spodobać- mówiłam patrząc na naszykowany zestaw.Włosy rozpuściłam
Żeby było szybciej wyszłam przed dom i czekałam na Lou. Usiadłam na schodkach i zaczęłam myśleć o tym wszystkim.Doszłam do wniosku że z pasiastym dogaduje się najlepiej i najbardziej go uwielbiam z tej naszej piątki wariatów. Moje przemyślenia przerwał ciepły głos który kiedyś uwielbiałam.
-Co czekasz na swojego lalunia-zapytał kpiąco głos
-Tom co tu robisz-zapytałam szybko wstając zbliżał się do mnie niebezpiecznie
-Myślisz że zostawię to tak jak teraz?Że będziesz się dobrze bawiła z tym laluniem? Na pewno nie jesteś tylko moja zapamiętaj to sobie- teraz stał bardzo blisko. Mógł w każdym momencie mnie uderzyć. Bałam się. Ale postanowiłam coś zrobić. Szybko odepchnęłam go od siebie i uderzyłam z liścia w twarz.
-A teraz panie pewny siebie posłuchaj mnie uważnie. Nie jestem zabawką abyś mógł mną pomiatać. Żal mi ciebie że jeszcze łudzisz się że do ciebie wrócę.Po tym jak mnie uderzyłeś, upokorzyłeś . Wole być trupem niż wrócić do takiego potwora jak ty. Odpuść sobie i znajdź inną naiwną na te twoje czułe słówka. Mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem i jestem zakochana. I nic ani nikt nie przeszkodzi mi być szczęśliwą nawet takie ścierwo jak ty. Więc nie trać już więcej czasu i daj sobie siana.- Chciałam go wyminąć ale złapał mnie za nadgarstek
-Kiedyś nie byłaś taka pewna
-Bo byłam z kimś takim jak ty.-powiedziałam kpiącym tonem
-To się jeszcze zmieni
-A i puść mnie chyba że teraz ty chcesz mieć podbite oko.- wykonał moje polecenie.
-Em wszystko w porządku- usłyszałam mój ulubiony głos. Głos Louisa.
-Tak teraz już tak. Żegnaj szmatławcu. - Podbiegłam do wybawcy i przytuliłam go.
-Jebani zakochańce. Mam cie w dupie Em. Zawsze miałem- krzyknął
- Ja cie głębiej i miło to słyszeć- odkrzyknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka
-Kto to był-zapytał
-Mój były, ten co mnie pobił
-I nic nie powiedziałaś , nie poznałem go zainterweniował bym.- mówił zdenerwowany
-Wytłumaczyłam sobie z nim wszystko-powiedziałam- Nie denerwuj się już
- A jakby ci coś znowu zrobił? A o co chodziło mu z "zakochańcami"
-Jak widzisz nie zrobił i nie wiem ubzdurał coś sobie.
Szybko doszliśmy do kina. Postanowiliśmy iść na "Oświadczyny po Irlandzku".
Miał racje to pomogło mi wyjść z dołka. Uwielbiam takie wyjścia jeszcze w gronie chłopaka w którym jest sie zakochanym.Jednak boje się mu powiedzieć.
Po skończonym filmie poszliśmy na króciutki spacerek.
-Jak film podobał się- zapytał Louis
-Jasne. Szkoda jednak że w życiu tak nie jest.
-Ej nie smutaj. Miłość istnieje i każdy trafi na tą do końca życia
-Wiem Louis wiem, ale ile to musi potrwać aby najpierw chłopak cię zauważył a później zechciał- mowiłam przygnębiona
- Zawsze może być tak że ty też podobasz się temu chłopakowi a on po protu boi się zagadać-próbował mnie pocieszyć
-Może i tak jest-chodziłam nadal smutna
-A teraz koniec smutania czas na zabawę- krzyknął uradowany
Nawet nie zdążyłam się zorientować a on przerzucił mnie przez ramię i biegał po parku jak oszalały
-Lou idioto puść mnie-krzyczałam śmiejąc się
-Nie mo-gę się za-trzy-mać  - Mówił udając robota
-Lou wariacie, nie baw się w maszyny tylko mnie postaw
-A co za to będę miał- zapytał
-Zaszczyt odprowadzenia mnie do domu, haha- zaczęłam się smiać
-Tylko
-tylko
- W takim razie idę na taki układ- powiedział i postawił mnie
Resztę drogi do mojego domu śmialiśmy się, rozmawialiśmy i czasami przytulaliśmy.
-No to jesteśmy. Dziękuje że się tak o mnie troszczysz i opiekujesz. Nie wiem co by było gdyby nie ty- przytuliłam go i pocałowałam w policzek
-Nie dziękuj mała, to ja się ciesze że mogę być tym kimś kto ci pomaga- uśmiechnął się uroczo
-Wejdziesz-zapytałam
-No nie wiem czy powinienem- wahał się
-No chodź-złapałam go za rękę i pociągłam w stronę domu. Rodzice jeszcze w pracy więc lepiej dla nas.- Co do picia? Herbata, sok, kawa, czekolada?
-Poproszę soku-odpowiedział
-Nie bądź spięty nie ma nikogo w domu. Chodź idziemy do mnie- uśmiechnęłam się i złapałam dwie szklanki
Później już tylko rozmawialiśmy i postanowiliśmy obejrzeć film. Nie zauważyłam kiedy zmęczona dniem zasnęłam.

___
I jest kolejny :) Jak się podoba ?? Już niedługo zacznie się dziać..

1 komentarz:

Obserwatorzy